wtorek, 2 stycznia 2018

Wschodnia Islandia - w krainie fiordów wschodnich

Wschodnia Islandia - w krainie fiordów wschodnich

Dzień: 12 - 16;
Pokonany dystans: 471,5 km, (cała wyprawa łącznie: 1193,6 km);

Trasa: Höfn - Stokksnes - Djúpivogur - Breiðdalsvík - Stöðvarfjörður - Fáskrúðsfjörður - Reyðarfjörður - Egilsstaðir - Seyðisfjörður - Egilsstaðir - Fellabær - Hengifoss - Hallormsstaður.


"Wschodnia Islandia" - przebieg trasy. Opracowanie własne w GoogleMyMaps.

DZIEŃ 12:

Pierwsza noc "na dziko" za mną. Po wczorajszym dniu pełnym wrażeń (jeden z najlepszych dni, jakie dane było mi przeżyć na Islandii), na trasę ruszyłem już o 6:00. Pogoda zapowiadała się na dobrą (kolejny bezdeszczowy dzień). Wiatr też nie przeszkadzał, więc można było jechać, zachwycając się tutejszym krajobrazem. Jeśli chodzi o deszcz, to ogólnie byłem pozytywnie zaskoczony. Wybierając się na wyprawę spodziewałem się częstych opadów deszczu. Licząc więc całe 50 dni, które spędziłem na Islandii, zaledwie przez 9 dni padało przez większość dnia. Owszem deszcz pojawiał się przez znacznie większą ilość dni, ale były to opady krótkotrwałe, najczęściej tylko pokropiło. Inne spostrzeżenie na temat pogody, które akurat mi się nasuwa - na Islandii rzadko występują ulewy i związane z nimi wyładowania atmosferyczne (burze). Burz na Islandii nie doświadczyłem. Jest za to coś co nazywa się "deszczem poziomym". To zjawisko jest zasługą silnego wiatru, który powoduje, że krople deszczu często opadają poziomo. Tak więc jeżeli myślicie zabrać na Islandię parasol, to od razu odradzam Wam ten pomysł. Parasol tutaj niespecjalnie chroni przed przemoknięciem. Poza tym silny wiatr może Wam go połamać. Zabierzcie ze sobą płaszcze przeciwdeszczowe lub kurtki przeciwdeszczowe, zapewniające ochronę również przed wiatrem. Jeżeli chodzi natomiast o wiatr, to rzeczywiście moje obawy zostały potwierdzone. Wiatr na Islandii bywa silny także w lecie (późna jesień, zima i wczesna wiosna to sezon sztormowy na wyspie). Zresztą, jeżeli czytacie moją fotorelację z wyprawy, to wielokrotnie natknięcie się na momenty, gdy uprzykrzał mi życie 😂.
To tyle dywagacji na temat pogody na Islandii. Pora przejść do dalszej relacji z wyprawy.

Owce spacerujące środkiem drogi, to częsty widok na Islandii.

Jadąc najważniejszą drogą Islandii, przez pierwsze 10 km, nie mijał mnie żaden samochód. To trochę dziwne uczucie. To jakby na jednej z autostrad w Polsce, dajmy na to A4 jechałem na rowerze (oczywiście to zakazane ;)) i nie mijał mnie, ani jeden samochód. Miałem więc szosę na wyłączność :-P. Z pewnością spowodowane to było dosyć wczesną porą dnia. Większość "normalnych ludzi" jeszcze śpi :-P. Nawet rowerzysta nocujący "na dziko" parę kilometrów dalej, nie szykował się jeszcze do dalszej jazdy. W czasie wyprawy spotkałem wielu rowerzystów z różnych zakątków świata. Najliczniejszą grupę stanowiły pary i single. Najstarszy z nich Włoch miał grubo po 60-tce.  Wielu z nich jechało z myślą objechania dookoła wyspy. Niestety niewielu się to udawało, bo albo ograniczał ich zbyt krótki czas urlopu, albo przytrafił im się poważny defekt roweru lub po prostu przeliczyli swoje siły w kontakcie z ekstremalnymi warunkami pogodowymi na Islandii. Więc tym bardziej cieszę się, że omijały mnie defekty roweru, zaplanowałem sobie sporą ilość wolnego czasu i miałem w sobie wystarczająco dużo woli, by zmierzyć się z tym trudnym zadaniem.

Kolejne jęzory lodowcowe lodowca Vatnajökull.

Jedna z potężnych rzek lodowcowych.

Pierwszym ciekawym miejscem, które udało mi się zobaczyć w tym dniu były mokradła w dolinie rzeki Suðurfljót. W miejscu tym zachwyca ładny widok na jęzory lodowcowe oraz duże zastoiska wody, które są rajem dla ptaków.

Mokradła w dolinie rzeki Suðurfljót.

Łabędź krzykliwy - kuzyn bardziej znanego w Polsce łabędzia niemego.

Kawałek dalej znajduje się mała miejscowość Nesjahverfi - pierwsza od kilkuset kilometrów. Niczym specjalnym się nie wyróżnia. Znacznie ciekawszym miastem jest położony nieco dalej Höfn (tłum. "port"). Do miasteczka trzeba skręcić na boczną drogę (nr 99).
Höfn - to liczące ok. 1800 mieszkańców miasteczko na wschodzie Islandii. Leży ono na cyplu między Hornafjörður a Skarðsfjörður. Najbardziej zachwycił mnie widok z ławki na Hornafjörður, gdzie na horyzoncie mogłem podziwiać wspaniały lodowiec Vatnajökull.
Po Höfn zrobiłem sobie pętelkę, zajeżdżając do portu i marketu :-P. Jako, że przepadam za słodkim, już od kilkuset kilometrów (od Kirkjubæjarklaustur) marzył mi się sklep z półką ze słodyczami. Wreszcie wpadłem do marketu na porządne zakupy. Jak zwykle musiałem kupić czekoladę, kilka batoników "Hraun" (moje ulubione), kiść bananów i kilka jogurtów "Skyr". Do tego chleb i krem czekoladowy na śniadanie ;-). Oczywiście sporo z tego, co kupiłem zjadłem od razu na ławce z widokiem na Hornafjörður :-D.

Höfn - widok na Hornafjörður i lodowiec Vatnajökull.

Höfn - dla takich widoków przybyłem na Islandię. Przerwa w "pedałowaniu" - uzasadniona 😉 .

Port w Höfn.

Höfn widziane z dalszej perspektywy.

Wróciwszy z powrotem na "jedynkę" skierowałem się w stronę przylądka Stokksnes. Do przylądka odchodzi droga, znajdująca się tuż przed wjazdem do tunelu Almannaskarðsgöng.


Wjazd do tunelu Almannaskarðsgöng.
Stokksnes - to malowniczy przylądek, z którego przy ładnej pogodzie roztacza się wspaniały widok na górę Vestrahorn. Uroku temu miejscu dodaje czarna plaża, na której znajduje się mnóstwo kęp trawy. Okolica położona jest na terenie prywatnym, dlatego za możliwość zwiedzania przylądka pobierana jest niewielka opłata. Na Stokksnes wyznaczono kilka szlaków turystycznych. Na wybrzeżu można obserwować mnóstwo gatunków ptaków morskich, a przy odrobinie szczęścia także foki. Innym wartym zobaczenia obiektem na Stokksnes jest stara farma.
Góra Vestrahorn widziana z plaży na przylądku Stokksnes.

Vestrahorn z przylądka Stokksnes.

Skaliste wybrzeże na przylądku Stokksnes.

Ptaki na przylądku Stokksnes.

Stokksnes to jedno z częściej fotografowanych miejsc na Islandii. Nie dziwi mnie to, gdyż jest ono niepowtarzalne. Widok góry Vestrahorn z czarnej plaży jest czarujący. Musiałem jednak kontynuować swoją jazdę, powoli rozglądając się za jakimś fajnym miejscem na rozbicie namiotu. Ponownie znalazłem się na Route 1, by tym razem przejechać tunelem Almannaskarðsgöng na drugą stronę góry.

Flora Islandii - zawciąg nadmorski.

Stacja radarowa i latarnia morska na przylądku Stokksnes.

Plaża na przylądku Stokksnes.

Stara farma na przylądku Stokksnes.

Almannaskarðsgöng to najdłuższy tunel, jakim jechałem na Islandii. Ma on długość ponad 1,3 km. Choć daleko mu do najdłuższych tuneli Islandii, to niestety przytrafiła mi się w nim niemiła niespodzianka. Mniej więcej w połowie tunelu, nagle zgasło mi oświetlenie. Awaria zdarzyła się w bardzo krytycznym miejscu podczas podjazdu. Musiałem kontynuować jazdę. Całe szczęście, że nie było dużego ruchu, a moją obecność przy dość słabym oświetleniu w tunelu, oznajmiały kierowcom jedynie odblaski umieszczone na sakwach rowerowych i rękawie.

Taki widok zobaczyłem za tunelem Almannaskarðsgöng.

Kawałek za tunelem moją uwagę przykuło duże czerwone krzesło przytwierdzone do skały. Krzesło było dla mnie pewnym zaskoczeniem, gdyż nie spodziewałem się takiej rzeczy w tym miejscu. Po krótkiej sesji zdjęciowej ruszyłem w dalszą drogę.

Oczywiście, zdjęcie na czerwonym krześle musiałem sobie zrobić 😁.

Pokonując kolejne kilometry miałem problem ze znalezieniem fajnej miejscówki na nocleg, ponieważ z jednej strony miałem ogrodzone prywatne działki, a z drugiej bardzo strome szczyty pod którymi leżały spore głazy. Musiały one się oderwać z tych stromych szczytów. Rozbijanie namiotu w tym miejscu byłoby lekkomyślne, gdyż nigdy nie wiadomo, czy akurat kolejny głaz nie oderwie się od góry i nie spadnie prosto na mój namiot.

Większość islandzkich mostów jest jednokierunkowa. Pierwszeństwo ma ten, kto pierwszy do niego dotrze.

Bardzo dużo gór w tej części Islandii miało strome stoki.

Bezpieczeństwo było dla mnie priorytetem, więc parę kilometrów dalej już na większym płaskim skrawku rozbiłem swój namiot. Okolica świetnie się do tego nadawała. W oddali mogłem podziwiać strome szczyty oraz zatokę Lónsfjörður. Kilka metrów obok mojego obozowiska przepływała pełna ryb rzeka, na której znajdował się niewielki wodospad.   

Miejscówka może nie jest idealna, ze względu na nierówne podłoże. Niewątpliwie jej atutem była bliskość rzeki, na której znajdował się wodospad oraz ładny widok.

DZIEŃ 13:

Można powiedzieć, że to pierwszy dzień, w którym brakowało atrakcji turystycznych z prawdziwego islandzkiego TOP-u. Nie oznacza to, że było nudno. Krajobraz nieco się zmienił. Fiordy zastąpiły lodowce. Zmieniło się nawet moje poczucie czasu. Od teraz wszystko biegło wolniej. Ludzie się nie śpieszyli. Po drogach poruszało się niewiele samochodów. Miasteczka sprawiały wrażenie bardzo sennych. Coraz bardziej dało się odczuć, że wkroczyłem do krainy fiordów wschodnich. Krainy, która niewiele się zmieniła na przestrzeni lat, gdzie życie towarzyskie kręci się wokół maleńkich społeczności zamieszkujących malownicze miasteczka.

Widok z "jedynki" na Lónsfjörður.

W dalszą trasę ruszyłem około 7:00. Pogoda zapowiadała się na dobrą. Mimo sporej ilości chmur przykrywających niebo, miałem także chwile ze Słońcem. Na dziś przewidziałem sobie ok. 70 km odcinek do Djúpivogur. Trasa wiodła "Route 1" wzdłuż wybrzeża najpierw do przylądka Hvalnes, gdzie znajduje się latarnia morska.

Latarnia morska na przylądku Hvalnes.

Stroma góra niedaleko przylądka Hvalnes. W dolnej części góry świetnie widać piargi (stożki piargowe) - rodzaj rumowiska skalnego, nagromadzony u podstawy stromych gór. Rumowisko tworzy się z okruchów skalnych, które odpadły od stromych zboczy góry, głównie w wyniku procesu wietrzenia fizycznego.

Dalej stromym wybrzeżem w pobliżu Krossanes doprowadziła mnie do dolin rzek: Hofsá i Geithellnaá. Rzeka Geithellnaá uchodzi do maleńkiego Alftafjörður - pierwszego z wielu fiordów, które będę miał okazję mijać jadąc wzdłuż wschodniego wybrzeża Islandii.

"Route 1" w okolicach przylądka Krossanes wcina się w strome zbocza okolicznych gór.
  
Nie pierwsza i nie ostatnia owca spotkana na trasie mojej wyprawy.

Mijając kolejny fiord - Hamarsfjörður mogłem podziwiać charakterystyczną górę w kształcie piramidy - Búlandstindur (1070 m n.p.m.). Patrząc na nią można wyraźnie dostrzec bazaltowe warstwy, z których jest zbudowana.

Historia wyspy jest zapisana w skałach, a dokładniej w warstwach skał, które akurat dobrze są widoczne na stokach gór wschodniej Islandii (jedne z najstarszych skał Islandii).

Na zdjęciu dobrze widać kocioł lodowcowy (cyrk lodowcowy, kar) - zagłębienie, w którym kiedyś znajdował się obszar firnowy (pole firnowe) - część lodowca powyżej granicy wiecznego śniegu. Sprawny obserwator, a zwłaszcza geograf czy glacjolog bardzo łatwo może odtworzyć wygląd każdego skrawka Islandii w plejstocenie.

Hamarsfjörður tak jak każdy fiord w Islandii swoje powstanie zawdzięcza erozyjnej działalności jęzorów lodowcowych.

Búlandstindur (1070 m n.p.m.) to niezwykła góra w kształcie piramidy. Z pewnością wejście na jej szczyt to wielkie wyzwanie dla wielu wspinaczy górskich.

Wreszcie z "jedynki" zjechałem na drogę prowadzącą do Djúpivogur.
Djúpivogur - to niewielka miejscowość na wschodnim wybrzeżu Islandii u wylotu Berufjörður. W miasteczku znajduje się jeden z ważniejszych portów rybackich, który wykorzystywany był już w XVI wieku. W 1627 roku na Djúpivogur napadli piraci z Afryki Północnej, okradając okoliczne farmy i uprowadzając wielu niewolników. Obecnie mieszka tu około 400 osób. Jedynie stąd można dotrzeć na niezamieszkaną wyspę Papey.
Djúpivogur to pierwsza od Höfn miejscowość na mojej trasie.

Tam po krótkiej rundzie po miasteczku udałem się na kemping, by rozbić namiot. Było wczesne popołudnie i w planach miałem jeszcze "szybkie pranie". Chciałem wykorzystać wspaniałą pogodę, którą akurat miałem. Na recepcji pracował Islandczyk - mój rówieśnik, który od razu gdy dowiedział się, że jestem z Polski zaczął rozmawiać ze mną po Polsku! Byłem zszokowany jak dobrze posługuje się polską mową. Okazuje się, że kilku jego znajomych mieszkających w Djúpivogur to Polacy, dlatego zna kilka podstawowych zwrotów w tym języku. Praca w recepcji to nie jedyne zajęcie tego Islandczyka. Po pracy znów go spotkałem (islandzkie miasteczka są tak małe, niemal bez przerwy widuje się te same twarze na ulicach :-P). Tym razem udawał się trenować "piłkę kopaną" na boisko lokalnej drużyny.

Eggin i Gleðivik w Djúpivogur - rzeźba przedstawiająca 34 ptasie jaja reprezentujące różne gatunki lokalnego ptactwa. 

Szkielet wieloryba przed jednym z lokalnych sklepików Djúpivogur.

Popołudnie spędziłem na zwiedzaniu miasteczka. Poszedłem do portu, w pobliże Eggin i Gleðivik (rzeźby przedstawiającej 34 ptasie jaja reprezentujące różne gatunki lokalnego ptactwa) oraz na wzgórze, skąd roztaczał się piękny widok na Djúpivogur i górującą nad miasteczkiem piękną górę - Búlandstindur.   

Widok na Djúpivogur. W tle widoczna góra w kształcie piramidy - Búlandstindur.

Siewka złota spotkana wśród wzgórz nad Djúpivogur.

Djúpivogur widziane ze wzgórza za miejscowością.

DZIEŃ 14:

Pogoda w kolejnym dniu wyprawy była niemal kopią tej, z jaką miałem do czynienia dzień wcześniej. Znów niebo przykrywała duża ilość chmur, zza których przyświecało co jakiś czas Słońce. Na trasę wyruszyłem dopiero około 9:00. Na początku czekał mnie objazd długiego na ok. 20 km Berufjörður.

Kolorowe domy na Islandii to norma. Idealnie wkomponowują się w otaczający krajobraz.
   
Pięć kilometrów za Djúpivogur, jadąc "Route 1" tuż obok stromych zboczy riolitowych szczytów minąłem "Teigarhorn" - geostanowisko z najbardziej urozmaiconymi zeolitami na świecie.
W pobliżu ujścia rzeki Berufjarðará do fiordu Berufjörður, znajduje się skrzyżowanie dróg. Z tego miejsca odchodzi sławna szutrowa droga górska przez przełęcz Öxi (nr 939) - często wykorzystywany skrót przez turystów, którym zależy na szybkim objeździe wyspy. Mnie na tym nie zależało, więc objeżdżałem dalej dookoła Berufjörður. Właśnie za tym skrzyżowaniem dróg znajduje się jedyny kilkukilometrowy odcinek "Road 1" z nawierzchnią szutrową. Trochę to dziwne, że na najważniejszej drodze, w jednym z najlepiej rozwiniętych krajów w Europie, do dziś istnieje szutrowy fragment trasy. Z drugiej strony mówimy przecież o kraju z najniższą gęstością zaludnienia na "Starym Kontynencie", gdzie niewielu Islandczyków porusza się samochodem po całej wyspie.

Populacja ryb w niektórych fiordach jest drastycznie niska. Czasami tak, jak m. in. w Berufjörður prowadzi się hodowlę ryb w morzu (akwakultury - farmy rybne).

Urokliwa kaskada Sveinsstekksfoss. Główny wodospad znajduje się nieco wyżej.

Na Islandii warstwy skalne budujące okoliczne góry są tak wyraźne, że z łatwością można odczytać (nawet bez pomocy kompasu geologicznego), niektóre z parametrów określających położenie warstw w przestrzeni (linia biegu i jej azymut, linia i kąt upadu oraz kierunek nachylenia i jego azymut).

Skrzyżowanie dróg: "Route 1 i 939".

Na Islandii nawet najważniejsza droga w kraju - "Route 1" ma swój kilkukilometrowy szutrowy fragment. To kolejny dowód by sądzić, że Islandia to zupełnie inny świat, którego nie można znaleźć w kontynentalnej części Europy.

Po kolejnych 40 kilometrach jazdy wzdłuż wybrzeża dotarłem do kolejnej miejscowości na mojej trasie - Breiðdalsviku. Tuż przed miejscowością znajduje się skrzyżowanie dróg ("jedynki" biegnącej górską drogą do Egilsstaðir oraz drogi nr 96 biegnącej dalej wzdłuż wybrzeża). Nie chciałem rezygnować tak szybko z przyjemności jazdy wokół fiordów, więc zdecydowałem się na wariant nadmorski ;-).

Przylądek Streitishvarf.

Latarnia morska na przylądku Streitishvarf.
Breiðdalsvik - to maleńka wioska rybacka (ok. 130 mieszkańców - 2015 r.), leżąca nad zatoką o tej samej nazwie. W miejscowości nie ma zbyt wielu atrakcji turystycznych, które warto zobaczyć. Znacznie lepiej prezentuje się okolica wioski. Breiðdalsvik może być dla turystów doskonałą bazą wypadową do wypraw w głąb Breiðdalur. Breiðdalur to największa dolina wschodniej Islandii, a otaczające ją grzbiety osiągają wysokość ponad 1100 m n.p.m.. Dodatkowo w dolinie żyją renifery, których niestety nie miałem okazji spotkać.
Breiðdalsvik to maleńka wioska rybacka.

Za Breiðdalsvikiem droga nr 96 doprowadziła mnie do kolejnej miejscowości - Stöðvarfjörður.
Stöðvarfjörður - to kolejna maleńka miejscowość rybacka na mojej trasie (ok. 170 mieszkańców). Leży ona nad fiordem o tej samej nazwie co wioska. Jedyną większą atrakcją turystyczną jest Steinasafn Petru Sveinsdóttur - prywatne Muzeum Skał i Minerałów Petry Sveinsdóttir.
Widok na fiord i miejscowość Stöðvarfjörður.

Darń na dachu to w dzisiejszych czasach dosyć rzadko spotykany widok na Islandii.

Maleńki port w Stöðvarfjörður.

Flora Islandii.

Kawałek za Stöðvarfjörður położony jest "morski gejzer" Saxa. Saxa jest unikalnym zjawiskiem naturalnym, gdzie wzburzone fale morskie wpadają w szczelinę skalną, a następnie wystrzeliwują w powietrze w postaci imponujących "wybuchów". Nie jest to więc typowy gejzer. Niestety dziś towarzyszył mi słaby wiatr, dlatego fale morskie także były niewielkie. Nie udało mi się zaobserwować tego niezwykłego zjawiska.

Jadąc dalej wzdłuż wybrzeża mogłem podziwiać w oddali wyspę Skrúður (wyspa znana z dużej jaskini oraz żyjących na niej wielu gatunków ptaków).


Widok na Stöðvarfjörður.

Wyspa Skrúður.

Po drugiej stronie gór moja trasa wiodła wokół kolejnego fiordu - Fáskrúðsfjörður. Wśród stromych gór po południowej stronie tego fiordu, moją uwagę przykuła wyróżniająca się budową i kolorem góra - Sandfell (743 m n.p.m.). Sandfell jest wyjątkowym przykładem lakkolitu, czyli intruzji magmowej. Zjawisko to polega na tym, że magma wdziera się w skorupę ziemską, jednak nie wypływa na powierzchnię, a jedynie wypycha i wybrzusza zalegające nad nią skały.

Góra Sandfell (743 m n.p.m.) to przykład lakkolitu, czyli intruzji magmowej. Zjawisko to polega na tym, że magma wdziera się w skorupę ziemską, jednak nie wypływa na powierzchnię, a jedynie wypycha i wybrzusza zalegające nad nią skały.

Dojeżdżając do leżącego po północnej stronie fiordu miasta Fáskrúðsfjörður, miałem możliwość skrócenia sobie trasy do Reyðarfjörður (przejazd tunelem - droga nr 96) lub wybrać dłuższy wariant - objazd dookoła półwyspu Vattarnes, z opcja noclegu "na dziko". Oczywiście skorzystałem z drugiej możliwości. Nocleg "na dziko" nad fiordem musiał być przecież niezwykłym przeżyciem ;-).



Miasto i fiord Fáskrúðsfjörður.
Fáskrúðsfjörður (Búðir) - to miasto liczące ponad 660 mieszkańców. Leży ono nad fiordem o tej samej nazwie co miejscowość. Wiele nadmorskich osad na Islandii ma w swej historii epizod związany z obcymi nacjami: Duńczykami, Norwegami, Niemcami i Anglikami. Fáskrúðsfjörður pod tym względem jest wyjątkowe, gdyż kiedyś miała silne związki z Francją. Rybacy z Bretanii pod koniec XIX stulecia odkryli tutejsze łowiska, i tak powstał port oraz spore, jak na islandzkie warunki miasteczko. Na początku XX wieku, czasowo mieszkało tu kilka tysięcy rybaków, jednak w drugiej dekadzie ubiegłego wieku Francuzi opuścili wyspę, a populacja osady znacząco się zmniejszyła. O związkach z Francją przypominają dwujęzyczne nazwy ulic. Nieco na północ od osady jest francuski cmentarz, gdzie stoi pomnik upamiętniający tysiące francuskich i belgijskich rybaków, którzy zaginęli na wodach wokół Islandii. Francuzi zbudowali w miasteczku kościół i szpital, a także rezydencję dla swego konsula. O historii miejscowości i związkach z Francją można się więcej dowiedzieć w lokalnym muzeum. Pod koniec lipca w Fáskrúðsfjörður organizowane są "Dni Francuskie", czyli wielki rodzinny festyn.
Fáskrúðsfjörður.

Fáskrúðsfjörður - francuski cmentarz i pomnik upamiętniający tysiące francuskich i belgijskich rybaków, którzy zaginęli na wodach wokół Islandii.

Jadąc drogą nr 955 na kraniec półwyspu Vattarnes, z czasem zostałem zmuszony do jazdy drogą szutrową. Także szczyty górskie stawały się coraz bardziej strome. Pojawiły się ostrzeżenia o schodzących rumowiskach skalnych. Na moją niekorzyść działał również czas, gdyż wciąż szukałem fajnej miejscówki na nocleg. Znalazłem ją dopiero po drugiej stronie półwyspu, w bezpiecznym od lawin skalnych miejscu. Zjadając kolację mogłem podziwiać piękny widok na fiord Reyðarfjörður oraz leżącą niedaleko wyspę Skrúður.

Góra Sandfell i fiord Fáskrúðsfjörður.

Wyspa Skrúður.

Nocleg "na dziko" na półwyspie Vattarnes.

DZIEŃ 15: 

Kolejny dzień, jeżeli chodzi o pogodę przypominał dwa poprzednie dni. Znowu było pochmurno, z okresami przejaśnień. Był też krótki epizod z deszczem. A raczej z krótkotrwałą mżawką na górskiej drodze do Egilsstaðir (jedyny moment z deszczem na wschodzie Islandii).
Plany na dzisiejszy dzień miałem bardzo ambitne. Chciałem zobaczyć wszystkie miejscowości leżące na wschodnim wybrzeżu między Reyðarfjörður a Seyðisfjörður. Dodatkowo chciałem zobaczyć jeszcze maleńki i bardzo urokliwy fiord - Mjóifjörður. Postanowiłem więc wstać bardzo wcześnie. O 5:00 ruszyłem już w trasę wzdłuż południowego wybrzeża Reyðarfjörður. W drodze robiąc sobie przerwę na śniadanie.

Pamiątkowe zdjęcie - półwysep Vattarnes.

Moje "Ferrari" 😂. W tle widoczna wyspa Skrúður.

Reyðarfjörður - rybacy już tak wcześnie rano wyruszają na połów ryb.

Widok na fiord i miasto Reyðarfjörður. Po prawej stronie zdjęcia widoczne Eskifjörður.

Reyðarfjörður.

Pierwszą miejscowością na mojej trasie był Reyðarfjörður.
Reyðarfjörður - to miasto we wschodniej części Islandii, liczące 1136 mieszkańców (2014), nad fiordem o tej samej nazwie co miejscowość. Miasto jest ważnym ośrodkiem przemysłu spożywczego. W Reyðarfjörður znajduje się m.in. port rybacki i muzeum II wojny światowej, w którym zrekonstruowano życie w koszarach i zgromadzono wiele zdjęć z tego okresu.
Przejechałem przez miasteczko wstępując przy okazji na pocztę. W planach miałem jazdę drogą nr 92 dalej do kolejnych dwóch miejscowości: Eskifjörður oraz Neskaupstaður. Oznaczałoby to jazdę przez kilkadziesiąt kilometrów drogą, którą musiałbym z powrotem wracać do Reyðarfjörður (brak innych dróg umożliwiających kontynuację jazdy dalej na północ). Czekała mnie jeszcze dziś także obowiązkowa jazda drogą górską przez dolinę Fagridalur. Nie miałem wówczas jeszcze pojęcia, jak ciężkie czekają mnie podjazdy na tej trasie. Poza tym odezwało się u mnie również narastające zmęczenie. Spałem zbyt krótko i dostatecznie nie wypocząłem.

Gęś gęgawa na Reyðarfjörður.

Miasto Reyðarfjörður.

Podjąłem decyzję, że z Reyðarfjörður od razu udam się do doliny Fagridalur (droga nr 92).
Sam przejazd tą górską drogą nie był zbyt ciężki. Brakowało na niej stromych podjazdów. Właściwie to do przełęczy moja trasa wiodła długim, łagodnym podjazdem, za którym znajdował się nieco bardziej nachylony zjazd w stronę Egilsstaðir. W okolicy przełęczy pojawił się krótkotrwały deszcz, o którym już wspomniałem.

Górska droga przez dolinę Fagridalur (route nr 92).

Po obu stronach doliny Fagridalur mogłem podziwiać piękne kaskady.

Dolina Fagridalur.

Za zjazdem w prawo odbija droga nr 953 do maleńkiego i urokliwego fiordu Mjóifjörður. Pierwotnie także to miejsce chciałem zobaczyć. Zniechęcił mnie dosyć stromy podjazd na przełęcz, za którą znajduje się właśnie ten fiord. Dodatkowo znów musiałbym wracać w drogę powrotną tą samą trasą.  
Mjóifjörður zostało więc kolejnym miejscem, którego nie udało mi się w tym dniu zobaczyć. Miałem świadomość, że do mojego przewidzianego na dziś celu - Seyðisfjörður, także wiedzie bardzo stroma górska droga. Dodatkowe zmęczenie nie było mi na rękę. Skierowałem się więc w stronę Egilsstaðir - największego miasta wschodniej Islandii. Zwiedzanie miasta zaplanowałem sobie na kolejny dzień, gdy będę wracał z Seyðisfjörður.

Zjazd do Egilsstaðir. W okolicy tego miasta panuje specyficzny, ciepły jak na islandzkie warunki mikroklimat, sprzyjający rosnącym tu drzewom i krzewom.

Egilsstaðir to największe miasto wschodniej Islandii.

Krajobraz w okolicy Egilsstaðir znacznie różni się od tego, który można obserwować w pozostałej części Islandii. Rośnie tu bardzo dużo drzew. To właśnie w tej okolicy znajduje się największy kompleks leśny w kraju. Więcej na jego temat dowiecie się w relacji z kolejnego dnia.
Zatem z Egilsstaðir drogą nr 93 (górska droga na przeł. Fjarðarheiði) udałem się do Seyðisfjörður. Na początku czekał mnie bardzo stromy podjazd na przełęcz, na której zalegały jeszcze spore płaty śniegu. Widoki z góry były piękne. Widać było całą okolicę jeziora Lagarfljót.

Początek Fjarðarheiði - górskiej drogi do Seyðisfjörður.

Widok na jezioro Lagarfljót z górskiej drogi Fjarðarheiði.

Na przełęczy znajduje się kilka małych oczek i jeziorek lodowcowych.

Następnie czekał mnie jeszcze bardziej stromy zjazd do Seyðisfjörður. To była najtrudniejsza jak do tej pory droga górska na mojej wyprawie.

Najbardziej stromy odcinek Fjarðarheiði, to zjazd do Seyðisfjörður.

Wodospad Gufufoss.

Zanim rozbiłem namiot na miejscowym kempingu, wpierw udałem się na krótką rowerową wycieczkę po ulicach miasteczka.
Seyðisfjörður - to miasto we wschodniej Islandii (ok. 730 mieszkańców), leżące nad fiordem o tej samej nazwie. Z trzech stron miasto okrążają wzniesienia. W pobliżu jest wiele wodospadów. Seyðisfjörður to jeden z ważniejszych portów na wschodnim wybrzeżu Islandii. Znajduje się tu port rybacki oraz zawija prom pasażerski (samochodowy) oferujący Islandii połączenie z Hirtshals w Danii i Thorshavn na Wyspach Owczych (jedyne regularne połączenie promowe Islandii z kontynentalną Europą). Osada założona została w 1848 roku przez norweskich rybaków. Wiele obecnych budynków to nadal oryginalne drewniane budowle wzniesione w tamtych czasach. Jednym z ciekawszych zabytków jest piękny niebieski kościół położony w centrum Seyðisfjörður.
Seyðisfjörður to bardzo kolorowa i piękna miejscowość.

Niektóre budynki w miasteczku pochodzą z połowy XIX wieku. Jednym z najpiękniejszych obiektów jest położony w centrum Seyðisfjörður urokliwy niebieski kościółek.

Na zakończenie dnia udałem się na pieszą wycieczkę na stok jednej z gór, wznoszącej się nad Seyðisfjörður. Z góry miasteczko i fiord prezentują się wspaniale.

Widok "z góry"na fiord i miasteczko Seyðisfjörður.


Poniżej na filmie Seyðisfjörður:


Flora Islandii w okolicach Seyðisfjörður.

Koźlarz babka na stoku jednej z gór wznoszących się nad Seyðisfjörður. Na Islandii miałem okazję spotkać bardzo wiele grzybów.

DZIEŃ 16:

Na pogodę w ostatnim dniu mojego pobytu we wschodniej Islandii nie mogłem narzekać. Można powiedzieć, że była idealna do jazdy rowerem. Trochę Słońca, trochę chmur, słaby wiatr i przyjemna temperatura powietrza. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to wolałbym nieco więcej dłuższych chwil ze Słońcem, których akurat za wiele nie miałem we wschodniej Islandii.
Na początek dnia, czekała mnie droga powrotna do Egilsstaðir (route 93). Jednak tym razem bardziej stromy czekał mnie podjazd niż zjazd. Już przy pierwszych stromych metrach podjazdu podjąłem decyzję, że tym razem będę "pod górę" prowadził rower (dzień wcześniej na trasie do Seyðisfjörður uparłem się, że za wszelką cenę całą drogę do miasteczka przejadę na rowerze 😂). Nie chciałem już na starcie tracić niepotrzebnie energię.


Podjazd drogą Fjarðarheiði na przełęcz był bardzo męczący. Przez większą część tej trasy prowadziłem rower, gdyż nie dawałem już rady pedałować.

Poniżej na filmie podjazd drogą Fjarðarheiði:


Podczas zjazdu, jak zwykle najbardziej cierpiały hamulce, a konkretnie klocki hamulcowe. W czasie całej wyprawy musiałem dwukrotnie je wymieniać. Wykorzystałem więc wszystkie, jakie zabrałem na wyprawę 😄.
Po raz drugi w czasie wyprawy zawitałem do Egilsstaðir. Tym razem, jednak zaplanowałem sobie krótki przejazd ulicami miasta. Udałem się również na porządne zakupy do sklepu "Bonus"(odpowiednik polskiej "Biedronki"). W Egilsstaðir znajduje się jedyny sklep tej sieci na wschodzie Islandii. Oczywiście, jak zwykle z dobrą godzinę spędziłem na konsumpcji połowy towaru, który dopiero co kupiłem 😂.
Egilsstaðir - to największe miasto wschodniej Islandii, liczące ok. 2300 mieszkańców (2016). Miejscowość leży nad jeziorem Lagarfljót. Została założona pod koniec XIX wieku i jest uznawana za stolicę Wschodniej Islandii. W Egilsstaðir rozwinięte jest rolnictwo, przemysł, turystyka oraz bardzo dobrze sieć handlowa. Funkcjonują liczne szkoły m.in.: szkoła podstawowa, średnia, wyższa, muzyczna i pielęgniarska. Infrastruktura sportowa jest dobrze rozbudowana (duży basen, pole golfowe i inne obiekty). Kulturalne życie w mieście reprezentowane jest przez klub jazzowy, teatralny, studio operowe, miejski chór oraz muzeum. Miasto stanowi usługowe i komunikacyjne centrum wschodniej części Islandii. Rozwinięty jest transport autobusowy, a także znajduje się lotnisko obsługujące loty krajowe i będące lotniskiem zastępczym dla lotów zagranicznych.
Egilsstaðir miałem okazję przez moment uczestniczyć, jako widz na szkolnych zawodach sportowych w lekkoatletyce (zawody odbywały się na miejscowym stadionie). Bardzo zdziwiło mnie to, jak wielu widzów (zwłaszcza dorosłych) przyszło obserwować zmagania najmłodszych Islandczyków. Miałem wrażenie, że połowa miasteczka znajduje się w tym momencie na stadionie (fot. poniżej).


Zawody sportowe w Egilsstaðir.


Sklep "Bónus" w Egilsstaðir. Brzydka różowa świnia to rozpoznawalne logo, tego najtańszego islandzkiego marketu ;-).

Egilsstaðir "jedynką" przejechałem nad Lagarfljót do Fellabær (ok. 50 mieszkańców). Dalej już drogą nr 931 jechałem wzdłuż północnego i zachodniego brzegu jeziora Lagarfljót. Trasa ta wiedzie  głównie bardzo dziurawą drogą szutrową. Tylko w niektórych miejscach tej drogi znajdują się asfaltowe odcinki.

Jezioro Lagarfljót jest nazywane islandzkim "Loch Ness", gdyż według legendy zamieszkuje je potwór.

Prawie jak w Kanadzie :-D.
Jezioro Lagarfljót (Lögurinn) - to jezioro położone we wschodniej Islandii w pobliżu Egilsstaðir. Ma powierzchnię 53 km2, max. 112 m głębokości, długość - 25 km i szerokość w najszerszym miejscu - ok. 2,5 km. Do jeziora wpływa rzeka Lagarfljót.
Jezioro Lagarfljót.

Szutrowy fragment drogi nr 931.

Droga nr 931.

W okolicach zachodniego krańca jeziora, znajdują się dwa ciekawe islandzkie wodospady. Żeby móc im się bliżej przypatrzyć wyruszyłem na ok. godzinną wycieczkę. Trasa z parkingu wiedzie praktycznie cały czas pod górę.

Przejażdżki konne, to jeden z najpopularniejszych sposobów na zwiedzanie Islandii.

Pierwszym wodospadem, którego zobaczyłem był Litlanesfoss.
Litlanesfoss to wodospad na rzece Hengifossa, około kilometr poniżej Hengifoss - innego znanego wodospadu Islandii. Na otaczających Litlanesfoss bazaltowych kolumnach dobrze widać, którędy przebiegały fale stygnącej lawy.

Wodospad Litlanesfoss jest otoczony pięknymi kolumnami bazaltowymi.

Kilometr dalej znajduje się Hengifoss - trzeci co do wysokości wodospad Islandii.
Hengifoss (118 m) - to trzeci co do wysokości wodospad na Islandii, położony na wypływającej z jeziora Hengifossarvatn rzece Hengifossa. Jego dość cienka nitka wspaniale prezentuje się na tle bazaltowej ściany przetykanej cienkimi czerwonymi nitkami gliny.
Wodospad Hengifoss (118 m) to trzeci co do wysokości wodospad na Islandii.

Wokół wodospadu Hengifoss świetnie widać warstwy skalne: czarny bazalt i cienkie czerwone nitki gliny.

Poniżej na filmie wodospad Hengifoss:



Wróciwszy z powrotem na parking, udałem się do mojego ostatniego przewidzianego na dziś celu - kompleksu leśnego Hallormsstaður (droga nr 931).
Hallormsstaður - to największy kompleks leśny na Islandii - 740 ha, powstały w rezultacie zalesiania, jakie prowadzi się tutaj od 1899 roku. Porasta on stoki gór na południe i wschód od jeziora Lagarfljót. Zwarte kompleksy leśne na Islandii wciąż należą do rzadkości, dlatego warto wybrać się w to miejsce, by zobaczyć nieco inny krajobraz Islandii. Drzewa rosnące w lesie pochodzą głównie z Syberii i Alaski. Na terenie lasu istnieje kilka krótkich szlaków turystycznych.
Na obrzeżach Hallormsstaður postanowiłem rozbić swój namiot. Była to jedyna noc w czasie wyprawy, kiedy mogłem powiedzieć bez wahania, że nocowałem w lesie.


Na obrzeżach Hallormsstaður postanowiłem rozbić namiot.

Hallormsstaður to największy kompleks leśny Islandii.

Tak zakończyła się moja przygoda ze wschodnią Islandią. Kolejny dzień to już wielka niewiadoma - moja przygoda z najbardziej niegościnnym regionem Islandii - interiorem. W ogóle nie wiedziałem, czy dam radę rowerem przejechać od wschodu do kaldery wulkanu Askja. Czułem się jak odkrywca, który jutro ma wyruszyć na kompletnie nieznany ląd. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz