niedziela, 19 listopada 2017

Południowa Islandia – tu rządzą żywioły

Południowa Islandia – tu rządzą żywioły


Dzień: 7 - 8;
Pokonany dystans: 178,0 km, (cała wyprawa łącznie: 461,4 km);
Trasa: Hella - Hvolsvöllur - Seljalandsfoss - Skógafoss - Sólheimajökull - Sólheimasandur - Dyrhólaey - Reynisfjara - Vík í Mýrdal.



"Południowa Islandia - część zachodnia" - przebieg trasy. Opracowanie własne w GoogleMyMaps.

DZIEŃ 7:


Od stosunkowo późnej, jak dla mnie pobudki około 9:00, rozpocząłem przygotowania do dalszej jazdy, w ostatnim dniu pierwszego tygodnia wyprawy. Od około 5 godzin już świeciło Słońce (wschód ok. 4:20). Z racji tego, że w okolicach bieguna północnego trwa akurat dzień polarny, miałem przed sobą perspektywę kilkunastu godzin jazdy - dokładnie 14 h (zachód Słońca przewidywany był wówczas kilkanaście minut przed 23:00).

W trasę ruszyłem jednak dopiero po 10:00, gdyż czekała mnie jeszcze wizyta na poczcie, w celu wysłania kilku widokówek do znajomych.

Moim pierwszym celem było Hvolsvöllur - niewielka (ok. 700 mieszkańców) miejscowość, znana głównie miłośnikom islandzkich sag. To tutaj rozegrało się większość wydarzeń opisanych w "Sadze o Njalu". Poza tym samo miasteczko niczym specjalnym się nie wyróżnia.

Późna pora ruszenia na trasę, a konkretnie na zatłoczoną w sezonie "jedynkę", dała mi się we znaki. Dodatkowo w czasie jazdy towarzyszyły mi silne podmuchy wiatru, które spychały mnie co chwilę z wąskiego na tym fragmencie jezdni pobocza.

Tak więc jazda w dzisiejszym dniu nie należała do przyjemności, a co gorsza nie była także zbyt bezpieczna. Zacząłem więc szukać jakiejś alternatywy. Jakiegoś objazdu, dzięki któremu przestanę się martwić o swoje bezpieczeństwo, a skupię bardziej na podziwianiu piękna tutejszego krajobrazu. Taka możliwość pojawiła się w Hvolsvöllur. Skorzystałem więc z okazji, by chociaż przez chwilę zapomnieć o możliwości potrącenia przez pędzące samochody.


Większość islandzkich farm składa się z dwóch budynków: mieszkalnego i gospodarczego. Czasami zdarza się, że w niektórych bardziej odludnych regionach na farmie znajduje się również kościół.

Wspomniany objazd wiódł trasą nr 261 (asfalt) w stronę wodospadu Gluggafoss, zwanego także Merkjárfoss, by dalej szutrową drogą nr 250 doprowadzić mnie z powrotem na Route 1 (Ring Road).
Merkjárfoss to pierwszy wodospad w południowej Islandii, który przykuł moją uwagę. Woda spada tu z urwiska, które stanowiło część wybrzeża islandzkiego tuż po ostatniej epoce lodowcowej (także następne opisane w tym poście wodospady, położone są na krawędzi tej dawnej linii brzegowej Islandii). Od tamtej pory akumulowane osady rzeczne oraz potoki lawy, pochodzące z wulkanów południowej Islandii przesunęły nieco dalej na południe granicę lądu.

Góra Þrihyrningur (678 m n.p.m.) to charakterystyczny szczyt widziany z drogi nr 261.

Jednym z częściej spotykanych ptaków w tej części Islandii jest kulik mniejszy. To ptak brodzący, który uwielbiał podczas mojej wyprawy latać kilkanaście metrów przed moim rowerem. Nie wiem dlaczego tak się zachowywał. Przypominało to zabawę w berka, w której ja byłem tą osobą goniącą uciekiniera :D .

Taki oto widok rozciągał się z trasy nr 261.

Mój wyprawowy sprzęt na tle wodospadu Gluggafoss.

Wodospad Gluggafoss (Merkjárfoss).

Szutrowy fragment trasy nr 250 to mój trzeci epizod, z tego rodzaju nawierzchnią na Islandii. Ten przejazd traktowałem, jako swego rodzaju test dla mnie i mojego roweru. W końcu planowałem podczas wyprawy przejechać fragment interioru, a do tego momentu wciąż byłem nieprzekonany - czy warto ryzykować poważnym defektem roweru na tak wczesnym etapie wyprawy w miejscu, gdzie o pomoc jest niezwykle trudno? Z każdym kolejnym przejechanym kilometrem "po szutrze", upewniałem się tylko w przekonaniu, że powinno być dobrze i warto spróbować zmierzyć się z tym surowym regionem Islandii.
Jadąc tą nierówną trasą, po swojej lewej stronie mogłem podziwiać wulkan Eyjafjallajökull.
Eyjafjallajökull - to wulkan i lodowiec (szósty pod względem wielkości lodowiec Islandii) w południowej Islandii. Wulkan wznosi się na wysokość 1666 m n.p.m.. Eyjafjallajökull to czynny wulkan, choć w ciągu ostatnich 1100 lat wybuchający zaledwie czterokrotnie. Po raz ostatni w 2010 roku. Erupcja ta przyczyniła się do całkowitego paraliżu ruchu lotniczego w Europie. W Polsce wydarzenie to zbiegło się z uroczystościami pogrzebowymi pary prezydenckiej - Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy zginęli w katastrofie samolotu w Smoleńsku. Wielu polityków odwołało swój przyjazd na pogrzeb właśnie z powodu erupcji Eyjafjallajökull.
Wulkan (1666 m n.p.m.) i lodowiec Eyjafjallajökull.

Stóra-Dímon to wysokie na 178 m n.p.m. wzniesienie w pobliżu szutrowej drogi nr 250.

Wróciwszy na "Ring Road" ruszyłem dalej w kierunku wschodnim. Jeszcze tylko przejazd nad Markarfljót (rzeka lodowcowa) i mogłem podziwiać z bliska Seljalandsfoss. Będąc na moście nad rzeką, nagle otrzymałem silne uderzenie bocznego wiatru, tak że omal nie spadłem z roweru. Po raz kolejny mogłem się przekonać, że wzdłuż dolin rzecznych wieją najsilniejsze wiatry.

Dojeżdżając do wodospadu Seljalandsfoss wpadłem w kompletną, bezwietrzna pustkę. Akurat to miejsce w pobliżu urwiska, gdzie spada woda z wodospadu było skutecznie chronione od wiatru wiejącego dziś od strony lądu.
Seljalandsfoss to jeden z najbardziej znanych wodospadów na Islandii. Znajduje się obok drogi nr 249 prowadzącej do Þórsmörk. Wodospad jest jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych wyspy. Woda z rzeki Seljalands spada tu z 60 m klifu (będącego tuż po zakończeniu ostatniej epoki lodowcowej fragmentem linii brzegowej). Pochodzi ona z lodowca Eyjafjallajökull. Ciekawostką jest to, że turyści mogą wejść za wodną ścianę Seljalandsfoss. Znajduje się tam niewielka jaskinia. Perspektywa podziwiania wodospadu "od tyłu" najlepiej się prezentuje w słoneczne dni. Ja nie miałem dziś niestety idealnej pogody. Mnóstwo chmur na niebie spowodowało, że mój odbiór Seljalandsfoss nie był najlepszy. Spodziewałem się po nim nieco więcej niż ujrzałem.

Wysoki na ok. 60 m wodospad Seljalandsfoss jest jednym z najbardziej znanych islandzkich wodospadów.

Zaletą wodospadu Seljalandsfoss jest możliwość podziwiania jego piękna zza ściany wody.

Poniżej na filmie wodospad Seljalandsfoss:


Kawałek dalej znajduje się inny ciekawy wodospad - Gljúfrafoss (Gljúfrabúi). Wodospad ten jest niewielki, ale mimo to niezwykły. Woda spada tutaj do niewielkiego, wąskiego kanionu, dzięki czemu ma się wrażenie, jakby było się w jaskini do której spada piękny wodospad. Niestety zapomniałem zabrać ze sobą klapki spod wodospadu Seljalandsfoss, gdzie zostawiłem rower z sakwami ;). Poziom wody w potoku był zbyt wysoki, by móc dostać się w głąb kanionu nie zamaczając przy tym nóg.


Wodospad Gljúfrafoss (Gljúfrabúi).

Wodospad Gljúfrafoss (Gljúfrabúi).

Pierwotne plany zakładały moja wizytę w Þórsmörk. Þórsmörk to kolejne z obowiązkowych miejsc, które powinno się zobaczyć będąc na Islandii. "Lasy Thora" - bo tak należy tłumaczyć na język polski tą nazwę, to jeden z najbardziej uroczych zakątków na Islandii. Położony po północnej stronie lodowca Eyjafjallajökull, w dolinie lodowcowej rzeki Króssa zakątek jest jednym z ulubionych miejsc, gdzie spędzają swój urlop mieszkańcy wyspy. W Þórsmörk rośnie las, składający się głównie z skarlałych brzóz. Ich zieleń, w połączeniu z błękitem spływających z gór potoków oraz górującymi nad okolicą szczytami i lodowcami sprawia, że jest to wyjątkowe miejsce. Od 1921 roku "Lasy Thora" stały się rezerwatem przyrody. W okolicy jest mnóstwo szlaków turystycznych (w tym Laugavegur) i kilka schronisk i chat oferujących noclegi turystom. Najłatwiejszy dojazd do tego miejsca jest możliwy trasą nr 249 (F249), która wraz z kończącym się asfaltem staje się trudną drogą, z którą ze względu na konieczność przekraczania kilkukrotnie sporych rzek lodowcowych mogą zmierzyć się tylko samochody terenowe oraz specjalnie przystosowane do takich warunków autokary. Jako, że dwa dni wcześniej podjąłem decyzję o rezygnacji z Landmannalaugar, które tak jak Þórsmörk leży na Laugavegur - szlaku, który zamierzam przejść podczas kolejnej wizyty na Islandii, taką samą decyzję podjąłem odnośnie "Lasów Thora". W ten sposób zaoszczędziłem czas, bo wciąż byłem nieco w tyłu, w stosunku do pierwotnych planów wyprawy.

"Jedynką" w stronę wodospadu Skógafoss.

Spod Seljalandsfoss wróciłem na "jedynkę" i kontynuowałem swoją jazdę na wschód wyspy. Moim celem na dziś był kemping przy wodospadzie Skógafoss, oddalony od Seljalandsfoss o niecałe 30 km. Ze względu na późną porę starałem się nie zatrzymywać już nigdzie po drodze. W ten sposób minąłem niezauważoną przeze mnie niewielką jaskinię lawową Steinahellir oraz zjazd do bardzo starego basenu z gorącą wodą - Seljavallalaug, położonego w trudno dostępnej dolinie u stóp wulkanu Eyjafjallajökull.

Widok na lodowiec Eyjafjallajökull z drogi nr 1.

Rozbiwszy namiot na kempingu w pobliżu Skógafoss ruszyłem na krótką wycieczkę po okolicy. Najpierw udałem się w pobliże wodospadu. Później ścieżką wyszedłem na szczyt urwiska, z którego spada wodospad, by spojrzeć na Skógafoss i całą okolicę z góry. Mając wciąż mało doznań na dziś, ruszyłem dalej w górę rzeki Skógá, zbliżając się coraz bardziej do wulkanu Eyjafjallajökull.
Skógafoss - to kolejny z imponujących wodospadów Islandii. Położony jest na rzece Skógá. Ma 25 metrów szerokości, a woda spada tu z wielkim hukiem z wysokości 60 metrów.
 Kemping przy wodospadzie Skógafoss - niewątpliwie zaletą sporej liczby kempingów na Islandii jest ich wspaniała lokalizacja.

Wodospad Skógafoss to kolejny z najpiękniejszych wodospadów Islandii.

Wodospad Skógafoss.

Poniżej na filmie wodospad Skógafoss:


Po około godzinnym spacerze wróciłem na kemping i poszedłem jeszcze na spacer w pobliże Skógar - muzeum z tradycyjną islandzką farmą pokrytą darnią oraz wodospadu Kvernufoss (należy przejść przez drabinkę nad ogrodzeniem i dalej ścieżką po ok. 15 minutach dochodzi się do wodospadu).

Wełnianka Scheuchzera to jedna z bardziej pospolitych roślin Islandii.

Podczas trekkingu powyżej wodospadu Skógafoss mogłem podziwiać górujący nad okolicą wulkan Eyjafjallajökull - to ten, który uprzykrzył życie podróżnym w Europie w 2010 roku, uniemożliwiając loty wielu samolotów.

Skógar to przykład tradycyjnej islandzkiej farmy krytej darnią.
Kvernufoss to wodospad wysoki na około 30 m. Podobnie jak w przypadku Seljalandsfoss można spojrzeć na niego "od tyłu" (niewielka jaskinia za słupem wody). Jego zaletą jest mała popularność, jaką cieszy się wśród turystów.
Wróciwszy na kemping postanowiłem, że położę się wcześniej spać, by w kolejny dzień nieco wcześniej niż dziś ruszyć na trasę. Byłem też zmęczony dzisiejszą walką z wiatrem i pokonanym dystansem (ok. 90 km - wliczając w to jazdę rowerem oraz wieczorny trekking).

Kvernufoss to wodospad, który tak jak Seljalandsfoss umożliwia podziwianie wodospadu "od tyłu".

W przeciwieństwie do Seljalandsfoss, przy Kvernufoss nie znajdziemy tłumów turystów.

Wulkan i lodowiec Eyjafjallajökull w pełnej krasie.

DZIEŃ 8:

Dzień rozpocząłem od pobudki około 7:00. Po śniadaniu ruszyłem "pożegnać się" z wodospadem Skógafoss. Wodospad jest naprawdę piękny. Dziś pogodę miałem o niebo lepszą niż poprzedniego dnia. Tym razem świeciło Słońce. Mimo wszystko wodospad prezentuje się pięknie w każdą pogodę.


Dzień rozpocząłem od wizyty przy Skógafoss.

Wreszcie ruszyłem w dalszą drogę. Cieszyłem się, że w końcu wiatr mi nie przeszkadza. A właściwie to powinienem powiedzieć - cieszyłem się przez krótka chwilę. Ledwie wjechałem na "jedynkę" i od razu poczułem uderzenie silnego wiatru z boku. Tak więc po trwającym zaledwie 2 - minutowym optymizmie, znów pojawiło się rozgoryczenie wiatrem i cała seria lamentów i przekleństw. Tak więc "ballada o wietrze" trwa nadal. Może wydawać się Wam to już nudne, że ciągle piszę o wietrze, ale niestety nie da się opisywać mojej relacji z podróży, nie wspominając o jednym z głównych bohaterów tej wyprawy. Wiatry na Islandii są znacznie silniejsze niż te w Polsce i nie mówię tutaj o skrajnych sytuacjach, gdy nad wyspą przechodzi akurat sztorm. Wpływ na to ma położenie Islandii w okołobiegunowych szerokościach geograficznych. Tam silne wiatry to niemal codzienność. Trzeba po prostu do nich przywyknąć.


Lodowiec Sólheimajökull - jeden z jęzorów lodowca Mýrdalsjökull.

Ruszyłem więc w dalszą trasę, obierając za swój pierwszy na dzisiaj cel lodowiec Sólheimajökull.
Sólheimajökull - to wysunięty jęzor lodowca Mýrdalsjökull (czwarty co do wielkości lodowiec Islandii). Do lodowca (parkingu) prowadzi droga asfaltowa nr 221. Spod parkingu do czoła lodowca można dojść pieszo po kilkudziesięciu minutach.
Bliskie spotkanie z Sólheimajökull było dla mnie niezwykłym przeżyciem. Po raz pierwszy w życiu mogłem podejść tak blisko lodowca. Tak to prawda, dopiero na Islandii po raz pierwszy w życiu miałem okazję zobaczyć z bliska ten cud natury. Na własne oczy mogłem też zobaczyć jego wpływ na rzeźbę okolicy. A przecież temat rzeźby terenu jest najbliższy moim zainteresowaniom. Moja fascynacja formami rzeźby terenu, a konkretnie ich genezą miała wpływ na wybór dwóch kierunków studiów, bezpośrednio związanych z naukami o Ziemi.

Czoło lodowca Sólheimajökull.

Osady przed czołem lodowca Sólheimajökull to morena czołowa.

Pamiątkowe zdjęcie przy lodowcu Sólheimajökull.

Wróciwszy na parking, gdzie zostawiłem rower ruszyłem w dalszą trasę.
Kolejny przystanek zaplanowałem sobie przy wraku samolotu transportowego US Navy Dakota typu C-117 na plaży Sólheimasandur. Od jakiegoś czasu nie da się dojechać bezpośrednio w okolice wraku. Teren został ogrodzony, a turyści z parkingu przy Route 1 muszą przejść pieszo kilka kilometrów w stronę Oceanu Atlantyckiego.
Na plaży Sólheimasandur znajduje się wrak samolotu transportowego US Navy Dakota typu C-117, który 21 listopada 1973 r., w czasie lotu z Höfn do Keflaviku z powodu awarii silników zmuszony został do awaryjnego lądowania. Na szczęście pasażerom (7 osób) samolotu nic się nie stało. Dziś wrak samolotu jest jednym z najczęściej fotografowanych obiektów na Islandii. Znajduje się na czarnych piaskach Sólheimasandur, w pobliżu rzeki Hólsá. Do wraku można dojść od parkingu przy "Route Ring" 2,5 kilometrowym traktem.
Wrak samolotu na plaży Sólheimasandur.

Wrak samolotu transportowego US Navy Dakota typu C-117 na plaży Sólheimasandur.

Chyba żadna inna nieprzyrodnicza atrakcja Islandii położona poza Reykjavikiem, nie przyciąga tylu turystów co wrak samolotu. Choć to tylko "kupa" złomu, to przyciąga ona jak magnes. Niecodziennie widuje się przecież porzucony na pastwę losu wrak samolotu, a zwłaszcza w cywilizowanej Europie. Dodatkowym atutem jest krajobraz okolicy, który świetnie kontrastuje z porzuconym samolotem pośrodku pustkowia.

Poniżej na filmie wrak samolotu na plaży Sólheimasandur:



Panorama z traktu prowadzącego do wraku samolotu na plaży Sólheimasandur.

Góra Pétursey (274 m n.p.m.) widziana z traktu biegnącego w stronę wraku samolotu.

W stronę wraku samolotu na plaży Sólheimasandur w tej chwili nie da się już dojechać samochodem. Ci, którzy chcą zobaczyć wrak z bliska muszą przejść się pieszo 2,5 km traktem, z którego świetnie widać dwa islandzkie lodowce: Eyjafjallajökull i Mýrdalsjökull.

Wulkan (1666 m n.p.m.) i lodowiec Eyjafjallajökull widziane z plaży Sólheimasandur.

Wracając z powrotem na parking przy "jedynce" mogłem podziwiać świetnie prezentujące się z traktu dwa przykryte lodowcami islandzkie wulkany górujące nad okolicą: Eyjafjallajökull (lodowiec Eyjafjallajökull) i Katlę (lodowiec Mýrdalsjökull).
Katla (1512 m n.p.m.) - to czynny wulkan położony w południowej Islandii, pod lodowcem Mýrdalsjökull. Jego nazwa w języku islandzkim oznacza - kotły. Kaldera wulkanu ma rozmiar 10 x 14 km. Od czasów pierwszych osadników na Islandii zanotowano i udokumentowano 17 erupcji wulkanu, inne stwierdzono dzięki datowaniu materiałów piroklastycznych. Do ostatniej erupcji doszło w 1918 roku. Wybuchy tego wulkanu zawsze powodowały duże  zniszczenia, często powodując powodzie lodowcowe (jökulhlaup), dlatego też jest on jednym z najbardziej niebezpiecznych wulkanów na wyspie.
Katla to wulkan, któremu bacznie przypatrywałem się na długo przed rozpoczęciem wyprawy. A to dlatego, że w mediach bardzo często pojawia się informacja typu - "erupcja Katli może nastąpić lada dzień - czy Europę czeka ponowny paraliż, tak jak to miało miejsce w 2010 r. w przypadku erupcji Eyjafjallajökull?

Wulkan Katla (1512 m n.p.m.) i lodowiec Mýrdalsjökull widziane z plaży Sólheimasandur.

Na czym polegały moje obawy? Katla to wulkan niebezpieczniejszy od Eyjafjallajökull. Jego erupcje są niemal zawsze potężniejsze od tych znanych z Eyjafjallajökull. Od ostatniej erupcji minęło już 100 lat, a częstotliwość erupcji wulkanu wynosi właśnie ok. 100 lat (erupcje raz na 100 lat). Najnowsze badania i pomiary sejsmologiczne wskazują, że erupcja wulkanu jest możliwa w najbliższym czasie. Kiedy dokładnie? Na dzień dzisiejszy naukowcy nie są w stanie dokładnie sprecyzować daty erupcji wulkanu. Może być to kwestia tygodni, miesięcy, roku a nawet kilku lat. Wiadomo tylko, że komora magmowa wewnątrz wulkanu stale się powiększa. 
Wulkan ten mógł całkowicie pokrzyżować moje plany wyprawowe także ze względu na zagrożenie powodzią lodowcową (jökulhlaup). Gdybym znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze (ewentualna erupcja w czasie mojego pobytu w pobliżu wulkanu) w najbardziej pesymistycznym scenariuszu mógłbym:
- zginąć porwany przez powodzie lodowcowe, które powstałyby po stopieniu sporej części lodowca Mýrdalsjökull i wtargnęłyby w każdą dolinę bezpośrednio przylegającą do wulkanu.
Inne scenariusze też nie były korzystne dla mnie:
- mógłbym utknąć na jednym ze wzgórz pomiędzy tymi dolinami. Oznaczałoby to konieczność ewakuacji z zagrożonego miejsca, co jest równoznaczne z zakończeniem wyprawy;
- gdyby powódź glacjalna zastała mnie przed przejazdem południowej Islandii musiałbym zrezygnować z planów objechania wyspy (jedyny objazd byłby możliwy przez środek wyspy bardzo trudną szutrową drogą);
- gdyby erupcja wulkanu zastałaby mnie przed moim wylotem na Islandię lub powrotem do kraju prawdopodobnie loty zostałyby odwołane.
Tak więc Katla z jednej strony wzbudzała we mnie strach, a z drugiej ogromną fascynację.
Najśmieszniejsze jest to, że patrząc wówczas na wulkan jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo moje obawy mogły się urzeczywistnić i ile strachu najadłem się z powodu Katli. O tych przygodach będzie jednak nieco więcej w następnym poście dotyczącym dalszych moich losów w południowej Islandii.

"Jedynką" w stronę Dyrhólaey.

Kontynuując swoją jazdę na wschód "jedynką" minąłem Pétursey - niewysoką górę bazaltową (274 m n.p.m.), przypominającą wyspę pośrodku rozległej równiny. Górę tę można objechać dookoła (droga nr 219).
Podczas jazdy wciąż mocno przeszkadzał mi boczny wiatr, spychający mnie co chwilę z drogi. Parę kilometrów za Pétursey, na jednym z postojów zorientowałem się, że zniknęła mi karimata, którą miałem przymocowaną trokami (pasami) do tylnego bagażnika. Pasy były nieco poluzowane, więc podejrzewam, że silny boczny wiatr po prostu wywiał mi karimatę. Nawet nie wiem kiedy to miało miejsce. Zdarzyło mi się to po raz drugi. Za pierwszym razem w porę się zorientowałem i w ostatniej chwili dobiegłem do niej, gdy już staczała się do dużego potoku. Jednak tym razem w porę się nie zorientowałem. Przypuszczam, że wiatr wiejący od lądu, dosyć szybko przetransportował karimatę prosto do lodowatego Atlantyku, którego mogłem podziwiać w czasie jazdy po mojej prawej stronie.
Tak więc już na początku wyprawy o spaniu na miękkim podłożu mogłem pomarzyć. A przecież przede mną jeszcze 42 dni jazdy. Już zacząłem śnić o miękkim łóżku, w którym się wyśpię zaraz po powrocie z wyprawy.

Dyrhólaey to kolejne z TOP-owych miejsc na mojej trasie. Z "Ring Route" odchodzi tam trasa nr 218.
Dyrhólaey to cypel, na którym znajduje się najbardziej znany łuk skalny w Islandii. Stworzony w wyniku erozji otwór jest na tyle obszerny, że może przez niego przepłynąć łódź. W pobliżu cypla znajdują się wystające z wody skalne słupy. Podobnie jak cały cypel są one pochodzenia wulkanicznego. Na stromych klifach Dyrhólaey gniazdują ptaki morskie, w tym maskonury. Z tego powodu na wiosnę w okresie lęgowym, szutrowa i stroma droga prowadząca na szczyt cypla jest zamknięta dla turystów. W 1927 roku, na szczycie wybudowano latarnię morską, z okolic której rozciąga się najlepszy widok. Po wschodniej stronie cypla znajduje się inny, znacznie mniejszy łuk skalny zbudowany z lawy bazaltowej.
Dyrhólaey - łuk skalny z widokiem na Reynisdrangar.

Dyrhólaey - widok na plażę Kirkjufjara.

Latarnia morska na Dyrhólaey.

Łuk skalny Dyrhólaey.

Poniżej na filmie Dyrhólaey:


Wróciwszy na główną drogę Islandii kontynuowałem swoją jazdę w kierunku maleńkiego Vík í Mýrdal - miejscowości, gdzie planowałem się zatrzymać na noc. Po drodze znajduje się jeszcze jeden z obowiązkowych punktów na mojej trasie - Reynisfjara - sławna plaża z czarnym piaskiem i ciekawymi formacjami skalnymi. Jadąc "Ring Route" wspinałem się coraz wyżej aż wreszcie dojechałem do drogi odchodzącej w kierunku Reynisfjara (droga nr 215). Postanowiłem jednak, że najpierw udam się na kemping do Vík, by pozbyć się całego bagażu, którym był obładowany mój rower. Po prostu byłem już zmęczony całodzienną walką z wiatrem i tym podjazdem, który co dopiero pokonałem. Nie chciałem więc zjeżdżać na plażę, by potem znów wspinać się obładowanym rowerem na przełęcz, na której akurat się znajdowałem. Zjechałem więc stromą trasą (droga nr 1) do Vík í Mýrdal, gdzie rozbiłem namiot. Po czym wróciłem z powrotem na sam wieczór na przełęcz, skąd trasą nr 215 dotarłem do Reynisfjara. Od razu poczułem różnicę. Bez tego całego "dobytku" jazda była znacznie przyjemniejsza.
Reynisfjara jest uznawana za jedną z najładniejszych, nietropikalnych plaż świata. Zachwyca ona nie tylko czarnym, wulkanicznym piaskiem. Uroku temu miejscu dodają wystające z dna oceanu bazaltowe słupy (najwyższy ma 60 m). Poza tym warto podejść w pobliże zbudowanej z pionowych bloków skalnych jaskini. Poruszając się po plaży należy zwracać szczególną uwagę na morskie fale, zwłaszcza w czasie sztormu. O tym, ze potrafią one być niebezpieczne przekonało się tutaj już wielu turystów (liczne ofiary), którzy doświadczyli na własnej skórze jak wielka jest potęga oceanu.
Plaża Reynisfjara - widok na słupy skalne Reynisdrangar.

Reynisfjara i jej atrakcje.

Maskonury na skarpie przy plaży Reynisfjara.

Poniżej na filmie widać jak niebezpieczne potrafią być fale na plaży Reynisfjara:


Reynisfjara prezentowała się dzisiaj pięknie, na tle nisko zawieszonego na nieboskłonie Słońca. Musiałem przed zmierzchem dotrzeć do położonego po drugiej stronie góry Vík í Mýrdal. Ruszyłem więc w drogę powrotną do miejscowości. W samym Vík udałem się jeszcze w pobliże kościoła na wzgórzu, by móc popatrzeć na tą niewielką miejscowość z góry.

Kościół Reyniskirkja położony jest przy drodze (nr 215) dojazdowej do plaży Reynisfjara.

Jeszcze tylko przejazd "jedynką" przez górską przełęcz, ...

... z której roztacza się wspaniały widok na wulkan Katla, ...
Vík í Mýrdal to licząca niecałe 300 mieszkańców miejscowość w południowej Islandii. Vík í Mýrdal jest znane, jako najbardziej deszczowa miejscowość Islandii. Deszcz i gęsta mgła to częste zjawiska pogodowe w tej okolicy. Wpływ na to ma Golfsztrom (Prąd Zatokowy) - ciepły prąd morski opływający południowe i południowo-wschodnie wybrzeże Islandii. Na szczęście ja podczas wyprawy miałem tam piękną pogodę. Znacznie lepszą niż się spodziewałem. Vík í Mýrdal położone jest w pobliżu wulkanu Katla. To bliskie sąsiedztwo tego niebezpiecznego wulkanu ma wpływ na ryzyko potencjalnej katastrofy, która może spaść na tą urokliwą miejscowość. Potencjalnym zagrożeniem nie jest sama erupcja, ale jej skutek w postaci powodzi glacjalnej (jökulhlaup). W wyniku erupcji wulkanu Katla roztopieniu ulegnie spory fragment lodowca Mýrdalsjökull (lodowiec swym zasięgiem obejmuje także wulkan Katla), co doprowadzi do powstania olbrzymich powodzi lodowcowych. Jeden z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy mówi o powodzi lodowcowej, która dotknie dolinę, w której ulokowało się Vík í Mýrdal. Z tego powodu powstały plany ewakuacyjne dla mieszkańców na wypadek katastrofy. Najbezpieczniejszym miejscem w okolicy jest kościółek na wzgórzu. To tam powinni udać się mieszkańcy na wypadek tej katastrofy.
... by później zjechać prosto do urokliwego Vík í Mýrdal.

Maleńkie Vík í Mýrdal najlepiej prezentuje się ze stoku góry za lokalnym kościołem. W oddali widoczne słupy skalne Reynisdrangar.

Wreszcie dotarłem na kemping tuż przed zachodem Słońca. Położyłem się więc dosyć szybko spać wiedząc, że jutro czeka mnie ciężka walka z wiatrem, gdyż moja trasa wiodła przez rozległą i wietrzną równinę - sandr. Nie wiedziałem wówczas jeszcze, że w nocy da o sobie znać jeszcze inny mój "wróg", który notabene mógł całkowicie zniweczyć moje plany objechania całej Islandii na rowerze. O tym co takiego się wydarzyło w nocy, dowiecie się jednak w kolejnym wpisie, poświęconym południowo-wschodniej części Islandii.

Kemping w Vík í Mýrdal.

1 komentarz:

  1. Slots Casinos in 2021 - Mapyro
    Find the 세종특별자치 출장안마 best 전라북도 출장마사지 online slots casinos in the 청주 출장샵 US. Best Casino Sites · 여주 출장안마 1. 김천 출장마사지 Red Dog Casino - Highest RTP Slots RTP · 2. Ignition Casino - Best For Live

    OdpowiedzUsuń